Poza mapą. Grupa teatralna.

Teatr Chochół... i Pracownia w Stodole Teatr AKT I

Jeśli jest... Tak w dużym skrócie można napisać o Grupie Teatralnej Chochół

Wspomnienie...

-Tu w tej stodole... Chodź, pokażę ci. Tu, o tu będzie scena. Tam ustawimy... I z tej strony będzie wejście. Remont nie zajmie dużo czasu. Będziemy wystawiać sztuki teatralne... - Opowiada człowiek, który nie do końca widział, a raczej nie odebrał w pełni, przedstawionej wizji.
Romuald Wicza- Pokojski, reżyser wspomina początek i czas całkiem niedawny. Wspomina wiele, lecz nie tylko...
-Dobry wieczór wszystkim przybyłym. -Rzekł na dobry początek. Po czym zapowiedział, co nastąpi. W głośnikach rozległ się dźwięk, a może hałas, gdyż i on brał udział w... Hm, właściwie w przedstawieniu. Teraz jest słuchowisko, zatem? Co z tym hałasem?... Dobrze, że jest.

Za oknami noc się rozgościła. Wieczór tego dnia był bardzo deszczowy, jakby chciał przypomnieć powód zaistniałego stanu rzecz. Była stodoła i pozostały zgliszcza, lecz tylko obiektu. Ludzie zaangażowani w teatr nadal są. Prócz wspomnień zostały zarejestrowane sztuki. Pozostały nagrania z przedstawień... Czy to wystarczyło, by zrobić słuchowisko? Być może tak.

Wspomnienie...

-Przymierzałem się do słuchowiska i myślałem o tym w pandemii. Teraz się przekonam, czy to słusznie obrany kierunek.- Mówi Witold i ja mu kibicuję.

Podróż w czasie kolejką wąskotorową „Pupską strzałą”. Wspomniana osiągała zawrotne prędkości.
-Wysiadając z pierwszego wagonu  jadącego pociągu, można było pójść do lasu na grzyby i z pełnym koszem zdążyć, wsiąść do ostatniego... Pupska strzała... 

Mrok na zewnątrz pomagał się skupić na słuchowisku. Niektórzy jak muzyk mieli przymknięte oczy. Słychać było wiatr historii i gorące lato. Gwar w gospodzie, bo tak kiedyś mawiano na popularne dziś kluby i pub'y... Słychać było przekładane kartki w starej księdze. Czuć był pył owej księgi i minionych lat... I ja też mam odległe wspomnienia już ze Spychowa... I innych części Mazur...
Pozostaje dodać, że wracałam z uśmiechem wspomnień z czasów dawno... dawno... temu...

Teatr Chochół AKT II

„Zaćmienie słońca w okolicy Pup” - słuchowisko

Czas płynie. Słuchowisko przeniosło mnie do dzieciństwa. Do czasów dominacji dzikiej przyrody... Zadźwięczał akordeon… Tak by uzmysłowić rzeczywisty czas odgrywanego słuchowiska... Pakowanie się na kolonie… Gdzie tym razem… 

-Czy jest tu sklep? Niestety… Przystanek? W następnej wsi, a do stacji to Heniek furmanką podwiezie, jak z pola wróci… Dziś kursuje tylko popołudniowy, jak to w dni świąteczne.- Pojawiło się wspomnienie z pierwszej koloni na Mazury. Czas, kiedy było jezioro, las i jego mieszkańcy. Do stacji było sześć kilometrów na nogach. Wkładało się wygodne buty lub szło boso... Dzikość w każdym calu...

Mieszkając tak, nie każdy miał telewizor, a i z radiem bywało różnie.  Wiedzą pochodziła od księdza, ze szkoły i plotek okolicznych.  

-Zaćmienie? Toż to koniec świata… „Jak to słońce ma być i nie być? Tak jednocześnie?”  

Po słuchowisku odbędzie się spotkanie… Jak zachęcono do pozostania? Regulacją lasów…

-Coś do picia? Oranżada, woda spod ogórków…? - Taka propozycja padła w słuchowisku. Przybyłych na słuchowisko uraczyli jednak wedle obecnych standardów. Nie padło również magiczne pytanie... „Ta oranżada, to ze słomką?... Ze słomką będzie taniej...” -W słuchowisku cena zwyciężyła.

Słuchowisko. Dźwięk to wszystko. Scena? Za ścianą, jakby teatr nie istniał i kostiumy również. 

Byli ludzie w szarych płaszczach. Oni idąc spać, kładli sobie cegłę pod głowę i przykrywali się drzwiami. Zapewne jest jakieś wytłumaczenie tamtej sytuacji, lecz dla mieszkańców byli legendą. Przypuszczalnie byli to filiponi.

Działo się to w 1954 r. Zmiana obywatelstwa, masowe wyjazdy… ewangelików tu nie chcą… Wysiedlenia i nasiedlenia z kresów wschodnich.

Co daje słuchowisko? Pobudza kreatywność. Wyobraźnia podyktowana emocjami.

-Tu było kino, tak i działało zimą i latem… -Wspomina jeden człowiek. 

Pojawiają się w głowie dawne pocztówki i jeszcze dawniejsze...

OŻYWIONE pocztówki? Niemalże słuchowisko, tylko wygenerowane przez… Właśnie, patrząc na dawne pocztówki, człowiek sam generuje obraz. W słuchowisku pomagają wyobraźni dźwięki Andrzeja Brzoski. Dźwiękowiec, który zbierał odgłosy z okolicy i te nagrania kolekcjonował. Biblioteka dźwięków, podzielona na regały i sekcje, podkategorie... 

Ożywione wspomnienia… Wioska. Rok? 1954… pudełko widokówek, dawnych pocztowych listków, poukładanych w pewnej kolejności… Dotykasz pocztówkę i słyszysz gwar. Słyszysz turkot kół wozu. Gwizd woźnicy przed siebie i rżenie koni… -Wio! Narastający odgłos kopyt. Coraz szybszy i szybszy… Knajpa, a za nią kino… Przed nią karczma i stacja paliw i stacja. Tajemnicza studnia… Z żelazną klapą, gdzie pewien ojciec tu wrzucił karabin. Opowiadał historię swemu dziecku.

-Inna historia, jak Ruscy wrzucili ludzi do studni i dorzucili granat… jeden się ostał mocno poraniony. Straszył w okolicy. -

Słuchowisko to inny wymiar. Były spektakle, są słuchowiska... Remis pokonuje 3 straszydła- strach, trud i nie warto… Pokonaj, a zwyciężysz.

*OPnM- Otwarte Pracownie na Mazurach- Pracownie artystyczne czynne cały rok.




















Komentarze