Otwarte Pracownie na Mazurach (OPnM)

Mazurskie końce świata, ponoć nazwa Galindia, pochodząca od słowa galas, oznacza dokładnie takowe końce świata. Miejsca oddalone, acz dziś dostępne.  Jadąc nie moim autem, nie mogąc się nigdzie zatrzymać, gdyż ten pojazd nie jest terenowy… i wiele z tym związane, jednak najważniejsze na dziś były buty i aparat zawsze w gotowości, a jednak sytuacja pojazdowa pozwoliła na szpilki i krótszy obiektyw.  Łaskawość losu. Przecież to targi artystów OPnM’24 (Otwartych Pracowni na Mazurach). Przecież jest kilku nowych twórców jak dla mnie święto zwielokrotnione. Oczywiste nasuwa się do głowy samo. Oczywiste, świąteczne targi artystów i rękodzielników. Oczywiste działy pierwszy świąteczny, a drugi? Oczywiście prezentowy. Wszystko pochodzi z małych manufaktur. Wszystko ręcznie wyplatane, dziergane, lepione, malowane, rzeźbione… Dzieła artystów mazurskich, wielu w jednym miejscu. Tu krótki dzień nie jest przeszkodą, gdyż są kolory, światła, ciepłe włóczki, sznurki, materiały, obrazy i gra świateł w rzeźnie. Są warsztaty prowadzone przez owych artystów. Wszystko w Memuaku. Niegdysiejszym spichlerzu, a onegdaj browarze… takie buty. Teraz Memuak to muzeum żeglarstwa i miejsce wszelakich spotkań, targów artystycznych i koncertów  w ich trakcie. Mazurski koniec świata, kawałek lądu wśród wielkich wód kompleksu Mamry. 

















































                                                   

                                                    














Komentarze