Galeria Sztuki Schron Giżycko.

 Galeria Schron w Giżycku to pasja w zabytkowych murach,  acz powstałych "wczoraj". Ciekawi was początek? Lubię poszukiwać i czytać, dzięki temu docieram do interesujących materiałów. Wszystko zaczęło się od mini broszurki, czyli zeszytu nr 26 zawierający fragment prawdziwej historii. Doceniając trud, przeczytałam ów broszurkę. Rozbudziła uśpioną ciekawość, dzięki czemu był to przyjemnie spędzony czas. Zatem nie rozgrzebując dłużej własnych przemyśleń, zapraszam do zapoznania się z krótką historią tegoż kulturalnego miejsca. 
W poście opisuję wszystko, gdyż ważną rolę odgrywa budynek galerii, schron, galeria sztuki tj. obrazy i rzeźby oraz część muzealna ukryta w podziemiach. Zacznę od części nadziemnej, którą zbudowano z zabytkowych materiałów i połączono spoiną z czasów obecnych. I w ocenie budynku, jak i w wątku ekspozycji widoczne jest odzwierciedlenie, powyższego zdania. Uogólniając, jeśli materiał ma ponad sto lat, to budynek z nich powstały, można tak datować? To spostrzeżenie jest oczywiste i należy do twórców opisywanej galerii, a ja się z tym zgadzam. Schron podziemny dla ludności cywilnej to druga część galerii. Zabytkiem jest zarówno ów obiekt, jak i to, co się w nim znajduje. Schron, miejsce na ok. 400 osób miał być bezpiecznym schronieniem w trakcie nalotów, także biorąc  pod uwagę broń chemiczną. We wnętrzu znajdowały się wszystkie możliwe zabezpieczenia na taką ewentualność tj. uszczelniane drzwi i klapy klimatyzacje z możliwością skutecznej blokady. Tak wyglądał powstały w latach 1943-44 obiekt dla ludności cywilnej. W czasie pokoju oczywiście nikt nie myślał o schronie. Przecież wojna się skończyła. Postanowiono zablokować  wejścia, które zastawiono podwójnymi drzwiami i zasypano piaskiem... I tu wkracza jedna z anegdot, oczywiście w zeszycie nr 26 Galerii Schron jest więcej informacji, ja lubię te z koniem. Ponoć zdarzyło się tak, pewien pan o nazwisku Piątek pracował przy dostawach węgla. Jak to bywało, w tamtych czasach tj. latach pięćdziesiątych ów robota polegała na wożeniu czarnego urobku wozem z zaprzęgiem konnym. Pan Piątek trochę utyrany postanowił orzeźwić się piwkiem. Budka ze wspomnianym trunkiem znajdowała się nad schronem. Piątek raczył się złotym trunkiem, a koń pozostawiony na zewnątrz skubał trawę, być może dla orzeźwienia. Tak skubiąc, przesuwał się i przesuwał i nagle jak nie huknie. Zrobił się potworny hałas, wywołany zapadającym się wozem z czarną materią i rżenie przerażonego zdarzeniem konia. Piątkowi ze strachu minęła ochota na bursztynowy napój i ruszył na ratunek swojemu koniowi i równie ważnej furmance z opałem. Wspólnymi siłami uratowano i jedno i drugie. Na koniec udanej akcji Piątek podsumował to tymi słowami "kuń wydobyty, wyngiel odzyskany". Opisane nieszczęście spowodowały niszczejące żelazne drzwi. Minęły lata, zanim znalazł się człowiek, czy też ludzie chętni wykorzystać ten i inne dziejowe obiekty. Schron przeszukano i sprawdzono dopiero w 2012 roku. Obiekt podziemny nie istniał w żadnym spisie. Trzeba było nie lada zachodu, by "ocalić go od zapomnienia". By otworzyć w nim muzeum- galerię opowiadającą fotografią i słowem pisanym o Giżycku, jego dziejach i najnowszej metamorfozie. Galeria podzielona jest na dwa działy. Nadziemna część, gdzie wstęp jest bezpłatny i można zobaczyć nie tylko zbiór pewnego pasjonata, a także nabyć prezentowane dzieło/a. Proponowane obrazy pochodzą z różnych epok i od różnych twórców. Dzieła znakomitych malarzy światowej sławy i mniej znanych, lecz zacnych i utalentowanych. Jest też sporo rzeźb. Wszystkie dzieła oryginały czy też niebanalne repliki mają stosowne dokumenty. Po nakarmieniu zmysłów i pobudzeniu wyobraźni, bo jak wspomniałam, są tu wszelacy twórcy, należy nabyć bilet i udać się do schronu podziemnego. Tu jak  w muzeum, wspominamy czasy minione. Zarówno takie, które przeżyliśmy, jak i te, o których z racji wieku jedynie czytaliśmy. Wszystko, cała ekspozycja jest przemyślana i stosownie poukładana. W takich miejscach polecam skupić się nie tylko na obrazach. Treści na planszach również są bezcenne. Do panów pasjonatów na pewno zajrzę jeszcze nie raz, gdyż TO MOJE MIEJSCE NA MAPIE*.


*TO MOJE MIEJSCE NA MAPIE, jest najwyższa oceną.                                                                               














































































Komentarze