Wejsuny izba regionalna Eugeniusza Bielawskiego.

Dziś zapraszam wszystkich do muzeum, jakim jest Izba Regionalna w Wejsunach. Założona przez człowieka z pasją i mimo przeciwności oraz trudnych czasów, prowadzona wiele lat. Początkowo budynek był własnością gminy, gdyż nie można było mieć dwóch domów. Przekazując gminie obiekt, uzyskał pozwolenie na utworzenie w nim muzeum. Później przeszedł na własność Domu Kultury w Rucianym Nida. Nadal jest to muzeum i nadal gromadzone są w nim eksponaty. Kim był wspomniany założyciel? Czym zajmował się na co dzień? Skąd pozyskiwał owe przedmioty? Patrzę na te pytania i sama nie wiem, jak udaje się takie przedsięwzięcie. Człowiek, sam jeden chyba tego nie zorganizował. Poniekąd wspólnikami w zbieraniu przedmiotów byli mieszkańcy, zwłaszcza dzieci. Co wiadomo o samym założycielu? Wiadomo, że był harcerzem i żołnierzem. Znanych jest wiele wątków związanych z wojną i jego służbą wojskową, to oczywiste. Mimo iż to bardzo interesujący kierunek, nakreślający charakter, czyli jakim człowiekiem i umysłem był ów Bielawski, skupię się na wiosce i tworzonym miejscu. Przecież tu o wspomnianą izbę chodzi. Eugeniusz, przedwojenny nauczyciel geografii, działacz społeczno- kulturalny, przede wszystkim regionalista, był także kronikarzem. To składowe dzięki, którym powstało muzeum. Jedno z miejsc, gdzie można zobaczyć, wiele tego, co ów człowiek, pan od geografii po sobie pozostawił. Było to również pierwsze tego typu muzeum. Patrząc z perspektywy czasu, dziś tworzenie takich miejsc nie dziwi nikogo, lecz po wojnie sam pomysł był odmienny, a co dopiero realizacja planu. Inny, w znaczeniu oryginalny. By zamysł się powiódł, potrzebna była nieskończona pasja, którą zaraził mieszkańców Wejsun. W jego zbiorach można odnaleźć wiele przedmiotów zwłaszcza te, które pozostały w Wejsunach w opuszczonych po wojnie domach. Sam Bielawski we wsi zamieszkał dopiero po ślubie z Lottą, w domu tuż za późniejszym muzeum. Było to rok 1950. Podjął się kierownictwa szkołą. O tym fakcie mówi jedna z wielu czerwonych tablic, należąca do byłej szkoły w Wejsunach. Mieszkańcy i autochtoni z Wejsun tworzyli, bardzo spójny mazurski klimat. Dla większości mieszkańcy to ci, którzy się osiedlili po wojnie, a autochtoni to rdzenni Mazurzy. Wszyscy wspólnie stworzyli społeczeństwo jednostek, zgodnie współpracujących ze sobą. Wspomniane  tablice urzędowe, których wisi kilka na płocie, przedstawiają istotne miejsca dla tamtejszego społeczeństwa. Wracając do tematu, samego muzeum, które powstało 1971 roku, czy miało dużo eksponatów? Być może. Nawet jeśli nie, Eugeniusz umiał zaciekawić człowieka opowieściami na różny temat. Był niesamowitym bajarzem. Opowiadał o, pozyskiwaniu i funkcji przedmiotów zebranych, zazwyczaj od autochtonów. Wiele z nich pozostało w opuszczonych domach. Na jego prośbę dzieci przynosiły do szkoły niepotrzebne już przedmioty użytku domowego, które zalegały to na strychach, to w budynkach gospodarczych. Początkowo miały służyć jako rekwizyty na lekcjach, a później znalazły miejsce w powstającej Izbie Regionalnej. I tak to się zaczęło. A jaki był koniec? Czy też zakończenie pierwszego rozdziału w istnieniu izby? W 1986 roku, w ostatnim wywiadzie prasowym, zadowolony, że zostawi po sobie izbę wskazującą, że "Polacy byli tu przed wiekami. - Nie po to całe życie przesiedziałem w Wejsunach, aby wszystko teraz poszło na zmarnowanie. I w ludzkie zapomnienie. Wierzę, że znajdzie się ktoś, kto mnie zastąpi. Poczekam- mówił. Dwa miesiące po tej rozmowie zmarł." Muzeum pod przewodnictwem pasjonata działało do 1986 roku. Po ponad trzydziestu latach i zniknięciu wielu eksponatów znalazł się człowiek z podobną pasją, który zapoczątkował kolejny rozdział. Mamy 2024 rok, pięć lat wstecz po gruntownym remoncie ponownie je otwarto. Należy pamiętać, że Wejsuny to nie tylko nazwa wioski, to serce autochtonów zamknięte w Izbie Regionalnej. To część ich życia. Miejsce opowiadające przedmiotami historię autochtonów, którzy zostali i tych, którzy opuścili swoje domy oraz późniejszych mieszkańców. Odwiedzając ją, możemy poczuć klimat czasów, które już nie wrócą. Czasów, które są obce dla współczesnego pokolenia. Zobaczyć przedmioty i usłyszeć opowieść jak posługiwano się nimi, a także jak niezbędne były w każdym domu. 

Polecam wszystkim małym i dużym tę historyczną podróż. Do muzeum dotrzeć można wszelako. Godziny otwarcia znajdują się na stronie Domu Kultury w Rucianym Nida.

Założyciel "Izby Regionalnej".
Fotografie zgromadzone przez Bielawskiego.

Urzędowe tablice z Wejsun.

Stara mapa, daty brak.

Cytra.


Kancjonał z 1896 roku.
Drzewo z którego, powstało logo i pieczątka.

Logo Izby Regionalnej.
Pamiątkowy bilet z logiem.



Coś się wysunęło, ale naprawiłam.
Przypadkowy turysta.


Komentarze

Anonimowy pisze…
Więcej takich postów.