Wszystkie wschody słońca. Mazury.

Zimą czekam na słońce o siódmej rano. 
Ono leniwie wypełza zza lasu i daje
na zrobienie zdjęcia, trochę czasu.
 Kucam w aparat uzbrojona,
 siadam i marzę się urokiem zachwycona.

Dobieram odpowiedni kąt, pod którym spektakl trwał będzie wiecznie... Wracając do nich, uśmiecham się, ilekroć spojrzę na pamiątkowe zdjęcia. To chwile, które nie przemijają. Pamiętam jak zmarzły mi ręce, a nos w najmniej dogodnym momencie zaczął ciec. Czasu było coraz mniej. Ten wędkarz, ta chmurka, ten ptak. To wszystko jest ulotne i nigdy więcej się nie zdarzy. Wszystkie wschody słońca są piękne i pozytywnie wpływają na człowieka. Tradycyjnie gdzieś obok jest pies. On wstaje bez marudzenia i ochoczo towarzyszy. Zawsze.

                                       



Lipcowe wschody słońca zaczynają się wcześniej. Budzik upomina się o czwartej dwadzieścia wyświetlając "wstawaj wschód słońca". Parzę kawę, ubieram kurtkę i kalosze. Uzbrojona w aparat pokonuję mocno zroszoną trawę i siadam na pomoście. Dziś były chmurki i flauta, to idealne połączenie do angielskiego pejzażu. Spokojna i nieruchoma tafla jeziora i wlewające do niego słońce.











Komentarze