Pieśń żniwna. Nowo wydany Kancjonał Pruski.

Uzupełnić post o kancjonale w pieśń żniwną z 1741 r. ks. Bernarda

Pieśń żniwna w nowym wydaniu kancjonału Pruskiego jest być może najstarszą z pieśni tego typu.

Wydawałoby się, iż krótka historia będzie wystarczająca, lecz temat jest obszerny i związany z pełnym rokiem kalendarzowy. Mamy zatem 365 dni podzielonych na ćwiartki zwane porami roku. Występuje podział na miesiące, tygodnie i dni. Występuje również podział na wszelakie święta oraz obchody ludowe. Tak można rozpocząć jeden z istotniejszych wątków. Kancjonał posiada wiele takowych wątków, jednak dziś punktem pierwszym będzie pieśń żniwna. Obchody traktowane jako święto, opisane dawno temu. Tak dawno, iż sama pieśń datowana jest na ~1733 rok. Napisał ją ks. Bernard Rostkowski (1703-1736). Jedenastozwrotkowe dzieło, proboszcza z Kalinowa doceniono w zaszczytny sposób. Ks. Jerzy Wasiański komponując nowe wydanie kancjonału Pruskiego, umieścił i tę pieśń żniwną. Wspomniany utwór zyskiwał popularność w każdym zakątku. Śpiewano ją podczas prac w polu, a także w kościele. Nazwana później przez Maxa Toppena jako czysto Polska pieśń nabożna. Jednak Karol Hławiczek opisał ją jako typowo Mazurską bez cienia wątpliwości. Pieśń żniwna, by nią była winna mieć melodię. Ponoć jednego z pierwszych zapisów nutowych dokonał Hans Buellow, autor choralika z przeznaczeniem dla mazurów. Dodam, iż dla tego społeczeństwa pieśni jednogłosowe pisano w ich ojczystym języku. Były pochodzenia zarówno religijnego, jak i ludowego. Owe utwory o nieskomplikowanej linii melodycznej śpiewano przypuszczalnie przed nabożeństwem. Innym niezwykle istotnym nazwiskiem jest Karol Małłek. Ów człowiek spisywał melodie pieśni mazurskich ludowych, religijnych cennych dla kultury Prus Wschodnich. W jego zapisie widoczne są ozdobniki wskazujące na zaciąganie, co raczej jest cechą ludową. Tak piszę i zastanawiam się i przez to zadumanie, by sobie zwizualizować, piszę dłużej… Jednak widzę i zaczynam słyszeć śpiew i zawodzenie ludowe i widzę ludzi w polu przy żniwach. Przy ciężkiej pracy, gdzie wszystko odbywało się według zachowanego porządku w rytm pieśni, nieodzownej towarzyszki w tradycji. Upłynęło dużo czasu, wieki minęły, a nadal można usłyszeć, „pola już białe” znam, to piękna pieśń. Jej popularność sięga wielokrotnej „platyny” i dodać można, iż nieco ponad wiek dołączyła do kancjonału ks. Jana Heczko (1865 r.). Kolejno, do kancjonału niemieckiego (1884 r.), a następnie do śpiewnika niemieckiego (po wielkiej wojnie, czyli I wojnie światowej).

Żniwa. Początek.

Dawno… nie to już było. Zacznę od nowa. Wieki temu, gdy Krzyżacy przybyli do krainy Bałtów, zetknęli się z uroczystością nieznaną dotychczas. Prusowie obchodzili święto Kurcho, czyli Kurek. Były to czas żniw i wróżby. Podziękowanie za obfitość plonów i obrzędy wróżące dobrodziejstwo ziem w kolejnym roku. Z czasem, Kurek nadal ważny, ostał się jako obrzęd związany z wieńcem dożynkowym, oczywiście o stosownej nazwie Kurcho.

To by było na tyle. Zakończenie.

Regionów takich jak Mazury nie znam. Tu świat nie pędzi, tylko niespiesznie idzie, gdyż są uroczystości, które obchodzi się z należytym szacunkiem. Święta traktowane na skróty w innych częściach kraju tu mają pełny wymiar… „Pola już białe…” Michał Kajka tak zachęcał.

Pobudka do żniwa:

Ustańcie za zagony 

Zacząwszy od odłogu 

zbierajcie żyzne plony

 oddając chwałą Bogu.

Niech bądzie też zarazem

 Wąskie snopy i niwa

W życiu naszym obrazem 

Że przyjdą i na nas żniwa.


POŚPIEWAMY:)


*Źródło- Otello, Ryszard "Obchody żniwne na Mazurach" Komunikaty Mazursko Warmińskie nr 2, 263 - 278. Rok wydania 1978.



Komentarze